Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2013

Złoty Jubileusz

Latem 2011 roku moi dziadkowie obchodzili Złoty Jubileusz – Złote Gody. Z tej okazji postanowiliśmy zorganizować im niespodziankę w postaci „drugiego” wesela :) . Zamówiliśmy mszę, załatwiliśmy salę i zaprosiliśmy gości. Kiedy dziadkowie weszli, rozbrzmiał Marsz Mendelsona. Ja w imieniu dzieci, wnuków, prawnuka oraz wszystkich gości odczytałem podziękowanie skierowane do „Pary Młodej”. Nie obyło się bez wzruszeń, mi samemu było ciężko je powstrzymać, ale dałem radę :D . Były życzenia, kwiaty, uściski itd. Zasiedliśmy wszyscy do uroczystego obiadu. Potem odśpiewaliśmy 100 LAT były toasty i wniesiono przepyszny Jubileuszowy Tort. Oczywiście nie obyło się bez tańców  w rytmie dobrej muzyki… do późnych godzin nocnych. Zapewne wszystkim gościom ta uroczystość na długo pozostanie w pamięci a przede wszystkim „Parze Młodej”  :D …A DZIADKOM ŻYCZĘ DŁUGIEGO ŻYCIA W SZCZĘŚCIU, ZDROWI I MIŁOŚCI… NIECH DOBRY BÓG BŁOGOSŁAWI WAS NA KOLEJNE 50. LAT WSPÓLNEGO ŻYCIA.

Kamera poszła! Akcja!

Tym razem rok szkolny przeleciał niezwykle szybko. Kwiecień zapasem, trzeba było pomyśleć nad prezentem dla wychowawczyni. Chcieliśmy zrobić coś zupełnie innego, tylko nikt z nas nie miał kompletnie pomysłu. Po burzy mózgów zrodziła się idea nakręcenia filmu. Scenariusz opowiadał o pewnej sytuacji mającej miejsce w szkole. Widzianej Naszymi oczyma, wszystko to było pisane wierszem. Pomiędzy zostały wplecione piosenki. Role zostały rozdane, mi przypadł głos w chórze. Część scen do filmu powstawała w szkole, inna zaś w plenerze, również i… u mnie  w domu :D . Kamera poszła! Akcja!… Poczucie humoru brało górę i trzeba było zaczynać od nowa :D . Pod koniec drugiego dnia chór stracił głos. Film udał się znakomicie. Wychowawczyni zachwycona Naszym dziełem. A i my szczęśliwi że mogliśmy zrobić coś wspólnie. Przedsięwzięcia tego typu jeszcze bardziej integrują ludzi. ŚPIEWAĆ  KAŻDY MOŻE TROCHĘ LEPIEJ LUB TROCHĘ GORZEJ, ALE NIE O TO CHODZI… CHODZI O DOBRĄ ZABAWĘ !!!

Prawda...

Historia to przedmiot, którego lubiłem się uczyć lecz szybko zmieniłem zdanie w liceum. Kiedy trafiłem do klasy, gdzie jednym z trzech rozszerzonych przedmiotów była historia. Nauczycielka, która nas uczyła była trudną osobą, bardzo trudną. Ciężko było się z nią porozumieć w jakiejkolwiek kwestii. Kiedy przychodziła z nią lekcja klasa była w ogromnym stresie. Nigdy nie lubiłem tekstów źródłowych, ponieważ sprawiały mi one kłopot, a że siedziałem w pierwszej ławce zawsze brała mnie z nich do odpowiedzi. Osoba ta miała coś w sobie dziwnego, trudno powiedzieć co. Sprawdziany były z całych działów książki. Owszem nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że podręczniki były duże, obszerne lecz przydatnych informacji było nie wiele. Najtrudniejsza jednak była klasa trzecia. Zdarzyło się, iż musiałem poprawić semestr. Pisałem sprawdziany, ale zawsze według niej to było mało albo nie na temat. Raz powiedziała mi, że nie może mnie inaczej traktować. Nie potrzebuję tego, jestem taki sam jak