Jakiś czas temu jechałem autobusem. Na jednym z przystanków wsiadła kobieta z kilkuletnią dziewczynką w spacerówce. Nie byłoby w tym nic dziwnego. Matka „zaparkowała” wózek w autobusie. Natomiast sama usiadła i ambitnie skupiła się na telefonie, nie patrząc w ogóle na swoje dziecko. Dziewczynka w tym czasie prawie sama wyszła z wózka, naciskając przy okazji wszystkie guziki w zasięgu ręki. Kobieta nie trzymała nawet wózka. Warto tu wspomnieć, że pojazd jechał i to nie z małą prędkością.