Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2016

Kłopotliwa platforma

Już nieraz pisałem tutaj o tym jak bardzo lubię podróżować :). Całkiem nie dawno wybrałem się pociągiem do Poznania. Problem zaczął się już na samym peronie. Kiedy podszedłem do składu konduktorskiego z zapytaniem, czy pomogą mi wsiąść? Po czym jeden Panów dostał wielkie oczy i jakby pierwszy raz o tym słyszał, poleciał się zorientować. Po jakimś czasie przyszedł z chęcią próby rozłożenia platformy. Szczerze? W tym miejscu było widać, jak często tego typu pociągami jeżdżą wózkowicze. Konduktor miał ewidentny problem z montażem wspomnianej platformy. Jednak by ją w pełni zamontować, niezbędna okazała się pomoc współpasażerów. Po parominutowym postoju, udało się wszedłem na pokład pociągu :). Podróż trwała 3,5 h, to doskonały czas do wielu przemyśleń… Fajnie jest patrzeć, jak wszystko za Tobą zostaje w tyle…. :). Więcej o tym co widziałem i co przeżyłem w Poznaniu już wkrótce :).

Brak kładki do morza dla wózkarzy

Od dłuższego już czasu irytuje mnie pewna sprawa. Mianowicie , to brak kładki/pomostu na gdyńskiej plaży dla wózkarzy do samego morza. Mieszkam w Gdyni nad pięknym morzem, i jak każdy w okresie letnim chciałbym móc dojść do morza , wykąpać się lub popływać. Obecny stan rzeczy nie pozwala mi na to. Uważam, iż wspomniana przeze mnie wyżej kładka, to doskonały pomysł na rozwiązanie przedstawionego zagadnienia. Kładka, ta pomoże ludziom niepełnosprawnym, choć na chwilę zapomnieć o swoim problemie. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w wielu przypadkach kontrakt chorego z wodą to niekiedy najlepsza forma rehabilitacji. Wiadome jest również, że nie wszystkich seniorów czy wózkersów stać na zakup karnetu na basen. Dzięki temu byłoby to za darmo i pomogłoby wielu ludziom.

Bezmyślność !

Bezmyślność ludzka nie zna granic. Przykładów nie trzeba szukać daleko… Idąc dziś chodnikiem, chciałem przedostać się  na drugą stronę ulicy. Niestety, nie miałem  takiej możliwości, ponieważ drogę zatarasował mi samochód. Pojazd zaparkowany był na środku przejścia i to w taki sposób że ani jedną ani drugą stroną nie mogłem przejść. Gdyby nie pomoc osób trzecich, nie byłbym wstanie pokonać tego odcinka trasy. Jak widać niektórym kierowcą ciężko jest zaparkować samochód kilka metrów dalej….

Rehabilitacja w towarzystwie… muzyki :)

Rehabilitacja w towarzystwie muzyki, to nie odłączmy element moich ćwiczeń. Dzięki muzyce mogę się łatwiej rozbudzić, szczególnie rano :) .  Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że tyle znam piosenek. Zdarza się, że czasem sobie po śpiewam. W końcu „Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej…” :) . Słuchając muzyki, łatwiej zapamiętuje nowe ćwiczenia. Kiedy leci u mnie muzyka, to wtedy dzień staje się jeszcze piękniejszy :) . Każdemu polecam ćwiczenia w takim towarzystwie :) .

Kontakt z ludźmi, to moja siła

Jesteś osobą niepełnosprawną? Poruszasz się na wózku inwalidzkim lub masz trudności z wyjściem z domu? Jeśli tak, to mimo wszystko  nie zamykaj się na kontakt ze społeczeństwem. Włącz Skype, Facebook i po prostu rozmawiaj z ludźmi. Wiem coś o tym, gdyż przez jakieś czas, nie mogłem samodzielnie wyjść z powodu barier architektonicznych (schody). Mimo to siadałem przed komputerem i rozmawiałem z przyjaciółmi, znajomymi lub z nowo poznanymi osobami. Owszem nie powiem były momenty bezsilności, zwątpienia. Właśnie dzięki takim rozmową, przetrwałem ten trudny czas. Kontakt z ludźmi, to jest moja siła. PAMIĘTAJ, TY TEŻ TAK MOŻESZ ! :)

Bliżej Gwiazd "Mój cel: Olimpiada". Wywiad z Tomaszem Jabłońskim.

Dziś w moim cyklu „Bliżej Gwiazd”, goszczę nadzieje polskiego boksu Tomasza Jabłońskiego. Zapraszam do wywiadu pt. „Mój cel: Olimpiada”. Twoja przygoda z boksem zaczęła się dojść późno, bo w wieku 17 lat. Skąd takie nagłe zainteresowanie? Tomasz Jabłoński: Dość przypadkowo - dowiedziałem się od mojego sąsiada, że Jego trener prowadzi nową szkółkę bokserską. Lubiłem sport i wyzwania więc postanowiłem pójść i sprawdzić, jak to wygląda. Na pierwsze zajęcia zabrałem ze sobą kolegę. Bardzo mi się spodobało i już po pierwszym treningu „połknąłem bakcyla”. Później miesiąc lub dwa trenowałem u trenera, który niestety ze względów rodzinnych w niedługim czasie, zmuszony był zrezygnować tymczasowo z prowadzenia zajęć. Póniej pojawiły się problemy z dostępnością salki… Mimo to, na tyle spodobał mi się ten sport, że znalazłem inną szkółkę i zacząłem uczęszczać na zajęcia do klubu „Sokół Gdynia” na Chylonii. Trochę czasu tam spędziłem, później wróciłem do swojego pierwszego trenera i trenuje z n