Dziś w moim cyklu „Bliżej
Gwiazd”, goszczę Michała Ligockiego. Polskiego snowbordziste,
olimpijczyka. Michał założył klub Freestyle Club, w którym jest
również trenerem i zawodnikiem. Ligocki udzielił mi wywiadu pt.
„Na snowbordzie czuje się wolny”.
JNM:
Do 13 roku życia spędzałeś praktycznie każdy weekend w
górach, gdzie skakałeś na muldach. Wszystko to z czasem zaczęło
Cię nudzić. Pojawił się snowbord. Jak wspominasz swoje początki?
Michał
Ligocki: Był to dla mnie super czas, gdyż już wtedy narty mi się
znudziły. Jeździliśmy na narty z rodziną w każdy weekend.
Praktycznie nie było góry, której ja nie byłbym w stanie zjechać
na kreskę, bez żadnego skrętu. Miałem wrażenie, że na nartach
umiem już wszystko i chciałem czegoś więcej.
Pojawił
się snowbording, który oferował według mnie i nadal oferuje
nieskończoną możliwość rozwijania się. Używania deski w każdym
terenie, jaki możemy sobie wymarzyć. Początki dla mnie, to jedno
wielkie spełnienie marzeń, że mam deskę snowbordową a nie narty.
Dzięki temu, mogę jeździć na desce, niekoniecznie po trasie, ale
także poza nimi. Jednym słowem mówiąc, na snowbordzie czuje się
wolny.
Na
desce jeździsz już ponad 20 lat. Jak zmienił się snowbord przez
ten czas?
Zgadza
się, bardzo długo jeżdżę na snowbordzie. Trochę się zmienił.
Na początku byliśmy nie lubiani na stoku. Narciarze próbowali
zabrać nam dostęp do stoków. Nie mieliśmy snowparków, musieliśmy
sami budować skocznie lub przeszkody, na których trenowaliśmy.
Ciężej było zdobyć sprzęt. Gdy jeździłeś na snowbordzie byłeś
cool, robiłeś coś poza głównym nurtem.
Natomiast
obecnie snowbording jest normalną dyscypliną sportu, jest także na
Igrzyskach Olimpijskich. Można go trenować bez problemu. Idziesz do
sklepu lub zamawiasz w Internecie, kupujesz karnet i jedziesz, gdzie
chcesz i ile chcesz.
Snowbord
zajmuje bardzo dużą część Twojego życia, oprócz tego jest
jeszcze golf. Jak udaje Ci się pogodzić życie prywatne z
zawodowym?
Życie
prywatne, jak i te zawodowe kręci się wokół snowbordu. Obecnie
nie trenuje tak intensywnie, latem też mam więcej czasu i gram w
golfa. Wcześniej, gdy byłem na studiach, trenowałem do IO w
Vancouver, to studiowałem na dwóch kierunkach – AWF w Krakowie i
zarządzanie w Bielsko – Białej. Obydwa kierunki dziennie,
wymagało to dobrej organizacji czasu i motywacji. Na prawdę,
wszystko można pogodzić z sobą.
Sport
sportem. Jednak nadejdzie kiedyś taki moment, w którym trzeba
będzie zakończyć karierę. Masz już jakąś alternatywę na
przyszłość? Czy jeszcze póki co o tym nie myślisz?
Zdałem
sobie sprawę dość wcześnie, że po karierze snowbordowej, będę
musiał coś ze sobą robić. Kierunek AWF wybrałem po to, by w
przyszłości, gdy skończę jeździć na desce. Pasje jak i wiedzę
móc przekazywać następnym pokoleniom. Aktualnie prowadzę klub
snowbordowy, trenuje młodych i starszych.
Wywiad
przeprowadził i opracował: Jestem_Normalnym_Człowiekiem
WSZELKIE
PRAWA DO WYWIADU ZASTRZEŻONE
Komentarze
Prześlij komentarz