Dziś w moim cyklu "Bliżej Gwiazd", mym gościem jest Daniel Stenzel. Jeszcze do niedawna dziennikarz TVN24, obecnie Stenzel jest rzecznikiem prasowym Prezydent Gdańska Pani Aleksandry Dulkiewicz. Daniel, udzielił mi wywiadu pt. "Przygoda z dziennikarstwem i telewizją jest fascynująca".
J.R: Jak wspominasz swoje dziennikarskie?
Daniel Stenzel: Wszystko zaczęło się od ogłoszenia w Dzienniku Bałtyckim, że lokalna telewizja organizuje casting na prowadzących programy. To było pierwsze, fajne doświadczenie, czy właściwie zderzenie z kamerą. Z początku miałem przygotować program dla młodzieży, ale ostatecznie skończyło się na newsach. Dobra szkoła lokalnych wiadomości, pierwsze materiały później także prowadzenie serwisów i także okazja poznania w trakcie rożnych wydarzeń innych dziennikarzy, z innych redakcji.
Kiedy TVN24 ostro wszedł w 16-godzinny program na żywo, szukali nowych osób. I tak minęło blisko 13 lat i jestem dzisiaj tu, gdzie jestem i odpowiadam na Twoje pytania.
Dziennikarz, to zawód zaufania publicznego. Jednak coraz bardziej zostaje on wystawiony na publiczną krytykę. Jak Ty sobie z nią radzisz, jeżeli takowa się pojawia?
Jestem bardzo aktywny i obecny w mediach społecznościowych, więc hejt, nienawiść i żółć nieustannie się na mnie wylewają. Staram się prostować nieprawdziwe stwierdzenia, a jeśli się trafia ktoś kto tylko jątrzy, nie jest zainteresowany rozmową, tylko obrażaniem – z taką osobą nie rozmawiam, a zdarzają się sytuacje, że takie osoby blokuje.
Oczywiście, to jest absolutnie normalne, że dziennikarze podlegają ocenie opinii publicznej, że materiały wywołują emocje. Często jesteśmy atakowani za brak tzw. obiektywizmu. Tylko czym jest ten obiektywizm? Pozbawionym emocji, sterylnym materiałem, gdzie się cytuje jedna i druga stronę sporu, takiego czy innego? A co jeśli jedna strona ewidentnie kłamie? To mamy bezrozumnie kogoś takiego cytować? Uważam, że kiedy „król jest nagi”, to trzeba to odważnie powiedzieć widzom. Dziennikarz pozbawiony refleksji, własnej oceny sytuacji, wiedzy – to kiepski dziennikarz. Ludzie często właśnie za to nas atakują. Kiedy stawiamy trudne pytania i obnażamy niewiedze lub złą wole rozmówców – od razu jesteśmy szufladkowani. Myślę, ze najważniejsze dzisiaj w mediach jest pluralizm i prawda, czyli dopuszczenie do mikrofonu możliwie szerokie grono zainteresowanych, ale i też mówienie prawdy. To towar w mediach deficytowy, szczególnie w mediach publicznych.
Pamiętasz jakąś „dziennikarską” historię, która wbiła Cię w fotel?
Absolutnie wypadki samochodowe zawsze wbijają w fotel. Często jesteśmy na miejscu, gdy jeszcze pracują służby, a niekiedy szybciej od Policji. Pamiętam wypadek samochodowy w jednej z mniejszych miejscowości pod Lęborkiem na Pomorzu. W starym Golfie I z tyłu jechało 5 osób, z przodu oczywiście kierowca i pasażer. Wracali od przyjaciół z „18stki”. Po wypadku okazało się, ze auto było składane z co najmniej z dwóch samochodów, a kierowca nie miał prawa jazdy, nie miał 18 lat i do tego był jak reszta – pod wpływem. Zginęli wszyscy co siedzieli z tyłu, to bardzo młodzi ludzie w wieku 16-20 lat. Inny wypadek – dorośli mężczyźni w wieku ok. 50 lat jechali na weekend majowy nad morze. Zginęli w swoim luksusowym samochodzie 10km przed celem, samochód prawie był cały, ich ciała także. Siła uderzenia w drzewo była tak wielka, że popękały im organy wewnętrzne. Nie chce, żeby to zabrzmiało banalnie – ale wypadki komunikacyjne i patrzenie na śmierć i dramat rodzin, przyjaciół wbijają w fotel do tego stopnia, że noga sama schodzi „z gazu”.
Zastanawiałeś się może kiedyś „Gdyby nie dziennikarstwo, co bym w życiu robił?” Miałeś jakąś alternatywę?
Może bym był prawnikiem w jednej z warszawskich korporacji, może prowadziłbym własny biznes, tu w Gdańsku, a może bym pracował w winiarni w Barcelonie? Blisko 15letnia przygoda z dziennikarstwem i telewizją jest fascynująca. Nie chce „gdybać”, co bym robił. To był absolutnie świetny wybór. A czy podejmując inne decyzje zawodowe czułbym się dzisiaj tak samo spełniony?
Dużo biegasz, nie tylko w pracy z mikrofonem, ale także poza nią . Z Twoich obserwacji ludzie chętnie biegają lub też uprawiają inny sport?
Na szczęście tak. Mowie na szczęście, bo tu nie chodzi już tylko o nasz wygląd, o to żeby jak najdłużej zachować siy witalne, żeby być zdrowszym, unikać lekarzy, itp. itd. Chodzi tez o spokój ducha i po prostu nasze samopoczucie pod względem psychiki. Człowiek po wysiłku jest owszem – zmęczony. Ale to dobry wysiłek, sprawiający, że po odpoczynku chce nam się zyc. Ze się „wyluzowujemy”, stajemy się lepsi, milsi dla naszego otoczenia. Pewne zawodowe, życiowe, towarzyskie problemy zaczynają się same rozwiązywać. Jesteśmy bardziej znośni dla naszego otoczenia, dla bliskich, przyjaciół. Kiedy schodzi z nas ciśnienie, złe emocje – stajemy się bardziej ludzcy. Grajmy, biegajmy, pływajmy, uprawiajmy nordic wal king, sztuki walki. Dla siebie, dla ciała i przede wszystkim – dla ducha.
Według Twojej opinii/obserwacji. Dzisiejsze społeczeństwo, ale też infrastruktura miejska jest otwarte na osoby niepełnosprawne?
Tak, ale wciąż za mało. W Trójmieście, problem aktywizacji osób niepełnosprawnych, dostępności obiektów, znoszenia barier architektonicznych jest od dosyć dawna zauważany. Można powiedzieć, że nasze samorządy są pionierami w kraju jeśli chodzi o udogodnienia dla niepełnosprawnych. To dobry kierunek, ale wciąż jest wiele do zrobienia. Dobrze, żeby władza centralna wspierała w tym samorządy i samych zainteresowanych. Ostatnie zmiany wprowadzone przez MEN w nauce dzieci w wieku szkolnym, właściwie wyprowadzenie niepełnosprawnych ze szkół pod pretekstem lepszej nauki w domu są po prostu haniebne. To jest ta zmiana, której nie wolno darować, która może mieć bardzo duże znaczenie dla naszej przyszłości, a my dzisiaj z tego sobie nie zdajemy jeszcze sprawy. Ja chodziłem do podstawówki w Gdyni, w latach 90tych, wtedy pojawiły się pierwsze klasy integracyjne. Pamiętam to zaskoczenie, jak nasi rówieśnicy pojawili się w szkole na wózkach, dodatkowych nauczycieli w klasach. To była rewolucja, zderzenie z rzeczywistością dla dzieciaków i nastolatków. Ale to było bardzo potrzebne. Uczyło empatii, pokory, bycia pomocnym, potrzebnym. Uczyło normalności, współżycia pod jednym „szkolnym” dachem, tego ze czasami trzeba było pomóc przy wózku, na schodach. Dla mnie osobiście to była absolutnie najważniejsza lekcja, wyniesiona ze szkolnych lat.
Niedawno zakończyłeś współpracę z TVN24. Obecnie jesteś rzecznikiem prasowym Prezydent Gdańska Pani Aleksandry Dulkiewicz. Jak odnajdujesz się w nowej roli? :)
To zupełnie nowe zadania, inne tempo, i kompletnie inne funkcjonowanie w ramach samorządu. Muszę przestawić myślenie. Ale jestem dobrej myśli, cieszę się na współpracę z Panią Prezydent.
Jak współpracuje się z Panią Prezydent?
Szefowa jest bardzo wymagająca, konkretna, ma mnóstwo pomysłów. Szczerze, to jestem zaskoczony tym, że wszystkie tematy można tak sprawnie ogarniać. Ale dla mnie, po pracy w telewizji informacyjnej takie tempo pracy nie jest szczególnie uciążliwe. Natomiast jest to zaskakujące w tym sensie, bo burzy mit, że „w urzędzie są nudy”. Nie ma, uwierz mi, serio - jest tempo i ogrom pracy.
Czego życzyć Ci na nowym stanowisku? :)
Z życzeń to przyjmuje tylko te, „żeby doba miała 48h”, a jeżeli tego się nie da - to chociaż paru tygodni w Gdańsku spokoju. Żeby chociaż w wakacje najważniejszym tematem była sinica w Zatoce;)
J.R: Jak wspominasz swoje dziennikarskie?
Daniel Stenzel: Wszystko zaczęło się od ogłoszenia w Dzienniku Bałtyckim, że lokalna telewizja organizuje casting na prowadzących programy. To było pierwsze, fajne doświadczenie, czy właściwie zderzenie z kamerą. Z początku miałem przygotować program dla młodzieży, ale ostatecznie skończyło się na newsach. Dobra szkoła lokalnych wiadomości, pierwsze materiały później także prowadzenie serwisów i także okazja poznania w trakcie rożnych wydarzeń innych dziennikarzy, z innych redakcji.
Kiedy TVN24 ostro wszedł w 16-godzinny program na żywo, szukali nowych osób. I tak minęło blisko 13 lat i jestem dzisiaj tu, gdzie jestem i odpowiadam na Twoje pytania.
Dziennikarz, to zawód zaufania publicznego. Jednak coraz bardziej zostaje on wystawiony na publiczną krytykę. Jak Ty sobie z nią radzisz, jeżeli takowa się pojawia?
Jestem bardzo aktywny i obecny w mediach społecznościowych, więc hejt, nienawiść i żółć nieustannie się na mnie wylewają. Staram się prostować nieprawdziwe stwierdzenia, a jeśli się trafia ktoś kto tylko jątrzy, nie jest zainteresowany rozmową, tylko obrażaniem – z taką osobą nie rozmawiam, a zdarzają się sytuacje, że takie osoby blokuje.
Oczywiście, to jest absolutnie normalne, że dziennikarze podlegają ocenie opinii publicznej, że materiały wywołują emocje. Często jesteśmy atakowani za brak tzw. obiektywizmu. Tylko czym jest ten obiektywizm? Pozbawionym emocji, sterylnym materiałem, gdzie się cytuje jedna i druga stronę sporu, takiego czy innego? A co jeśli jedna strona ewidentnie kłamie? To mamy bezrozumnie kogoś takiego cytować? Uważam, że kiedy „król jest nagi”, to trzeba to odważnie powiedzieć widzom. Dziennikarz pozbawiony refleksji, własnej oceny sytuacji, wiedzy – to kiepski dziennikarz. Ludzie często właśnie za to nas atakują. Kiedy stawiamy trudne pytania i obnażamy niewiedze lub złą wole rozmówców – od razu jesteśmy szufladkowani. Myślę, ze najważniejsze dzisiaj w mediach jest pluralizm i prawda, czyli dopuszczenie do mikrofonu możliwie szerokie grono zainteresowanych, ale i też mówienie prawdy. To towar w mediach deficytowy, szczególnie w mediach publicznych.
Pamiętasz jakąś „dziennikarską” historię, która wbiła Cię w fotel?
Absolutnie wypadki samochodowe zawsze wbijają w fotel. Często jesteśmy na miejscu, gdy jeszcze pracują służby, a niekiedy szybciej od Policji. Pamiętam wypadek samochodowy w jednej z mniejszych miejscowości pod Lęborkiem na Pomorzu. W starym Golfie I z tyłu jechało 5 osób, z przodu oczywiście kierowca i pasażer. Wracali od przyjaciół z „18stki”. Po wypadku okazało się, ze auto było składane z co najmniej z dwóch samochodów, a kierowca nie miał prawa jazdy, nie miał 18 lat i do tego był jak reszta – pod wpływem. Zginęli wszyscy co siedzieli z tyłu, to bardzo młodzi ludzie w wieku 16-20 lat. Inny wypadek – dorośli mężczyźni w wieku ok. 50 lat jechali na weekend majowy nad morze. Zginęli w swoim luksusowym samochodzie 10km przed celem, samochód prawie był cały, ich ciała także. Siła uderzenia w drzewo była tak wielka, że popękały im organy wewnętrzne. Nie chce, żeby to zabrzmiało banalnie – ale wypadki komunikacyjne i patrzenie na śmierć i dramat rodzin, przyjaciół wbijają w fotel do tego stopnia, że noga sama schodzi „z gazu”.
Zastanawiałeś się może kiedyś „Gdyby nie dziennikarstwo, co bym w życiu robił?” Miałeś jakąś alternatywę?
Może bym był prawnikiem w jednej z warszawskich korporacji, może prowadziłbym własny biznes, tu w Gdańsku, a może bym pracował w winiarni w Barcelonie? Blisko 15letnia przygoda z dziennikarstwem i telewizją jest fascynująca. Nie chce „gdybać”, co bym robił. To był absolutnie świetny wybór. A czy podejmując inne decyzje zawodowe czułbym się dzisiaj tak samo spełniony?
Dużo biegasz, nie tylko w pracy z mikrofonem, ale także poza nią . Z Twoich obserwacji ludzie chętnie biegają lub też uprawiają inny sport?
Na szczęście tak. Mowie na szczęście, bo tu nie chodzi już tylko o nasz wygląd, o to żeby jak najdłużej zachować siy witalne, żeby być zdrowszym, unikać lekarzy, itp. itd. Chodzi tez o spokój ducha i po prostu nasze samopoczucie pod względem psychiki. Człowiek po wysiłku jest owszem – zmęczony. Ale to dobry wysiłek, sprawiający, że po odpoczynku chce nam się zyc. Ze się „wyluzowujemy”, stajemy się lepsi, milsi dla naszego otoczenia. Pewne zawodowe, życiowe, towarzyskie problemy zaczynają się same rozwiązywać. Jesteśmy bardziej znośni dla naszego otoczenia, dla bliskich, przyjaciół. Kiedy schodzi z nas ciśnienie, złe emocje – stajemy się bardziej ludzcy. Grajmy, biegajmy, pływajmy, uprawiajmy nordic wal king, sztuki walki. Dla siebie, dla ciała i przede wszystkim – dla ducha.
Według Twojej opinii/obserwacji. Dzisiejsze społeczeństwo, ale też infrastruktura miejska jest otwarte na osoby niepełnosprawne?
Tak, ale wciąż za mało. W Trójmieście, problem aktywizacji osób niepełnosprawnych, dostępności obiektów, znoszenia barier architektonicznych jest od dosyć dawna zauważany. Można powiedzieć, że nasze samorządy są pionierami w kraju jeśli chodzi o udogodnienia dla niepełnosprawnych. To dobry kierunek, ale wciąż jest wiele do zrobienia. Dobrze, żeby władza centralna wspierała w tym samorządy i samych zainteresowanych. Ostatnie zmiany wprowadzone przez MEN w nauce dzieci w wieku szkolnym, właściwie wyprowadzenie niepełnosprawnych ze szkół pod pretekstem lepszej nauki w domu są po prostu haniebne. To jest ta zmiana, której nie wolno darować, która może mieć bardzo duże znaczenie dla naszej przyszłości, a my dzisiaj z tego sobie nie zdajemy jeszcze sprawy. Ja chodziłem do podstawówki w Gdyni, w latach 90tych, wtedy pojawiły się pierwsze klasy integracyjne. Pamiętam to zaskoczenie, jak nasi rówieśnicy pojawili się w szkole na wózkach, dodatkowych nauczycieli w klasach. To była rewolucja, zderzenie z rzeczywistością dla dzieciaków i nastolatków. Ale to było bardzo potrzebne. Uczyło empatii, pokory, bycia pomocnym, potrzebnym. Uczyło normalności, współżycia pod jednym „szkolnym” dachem, tego ze czasami trzeba było pomóc przy wózku, na schodach. Dla mnie osobiście to była absolutnie najważniejsza lekcja, wyniesiona ze szkolnych lat.
Niedawno zakończyłeś współpracę z TVN24. Obecnie jesteś rzecznikiem prasowym Prezydent Gdańska Pani Aleksandry Dulkiewicz. Jak odnajdujesz się w nowej roli? :)
To zupełnie nowe zadania, inne tempo, i kompletnie inne funkcjonowanie w ramach samorządu. Muszę przestawić myślenie. Ale jestem dobrej myśli, cieszę się na współpracę z Panią Prezydent.
Jak współpracuje się z Panią Prezydent?
Szefowa jest bardzo wymagająca, konkretna, ma mnóstwo pomysłów. Szczerze, to jestem zaskoczony tym, że wszystkie tematy można tak sprawnie ogarniać. Ale dla mnie, po pracy w telewizji informacyjnej takie tempo pracy nie jest szczególnie uciążliwe. Natomiast jest to zaskakujące w tym sensie, bo burzy mit, że „w urzędzie są nudy”. Nie ma, uwierz mi, serio - jest tempo i ogrom pracy.
Czego życzyć Ci na nowym stanowisku? :)
Z życzeń to przyjmuje tylko te, „żeby doba miała 48h”, a jeżeli tego się nie da - to chociaż paru tygodni w Gdańsku spokoju. Żeby chociaż w wakacje najważniejszym tematem była sinica w Zatoce;)
Wywiad przeprowadził: J.R
WSZELKIE PRAWA DO PUBLIKACJI WYWIADU ZASTRZEŻONE!
Komentarze
Prześlij komentarz